Kiedy weszli na górę, mijając stojących na klatce schodowej ludzi, chłopak otworzył drzwi dużym, mosiężnym kluczem u kturego wisiała szara, włochata kuleczka...
Drzwi otworzyły się, ukazując wnętrze średnio-porządnego domu w odcieniach brązu, czerni i bieli. Na niektórych meblach były jeszcze karteczki, ze stemplami z lotniska...
- Proszę, rozgość się - powiedział, popychając drzwi by weszła do środka...
Offline
Chłopak zaśmiał się. - Dzięki. - powiedział krótko, zamykając za sobą drzwi. Zaprowadził dziewczynę do salonu, gdzie stało pianino, pokryte przez kurz, stuł, kanapa z syntetycznej skóry i gitara. Ostatnia rzecz wyglądała naprawde zadbanie w porównaniu do innych, znajdujących się w pokoju.
-Przepraszam, ale mam tu straszny bałagan... To przez to, zę jeszcze nie zdąrzyłem się porządnie rozpakować... Napijesz się kawy, czy herbaty? Z cukrem czy śmietanką...?
Offline
- Podoba ci się...? - zapytał z entuzjazmem. - To składak... Drugiej takiej nie znajdziesz w całej japonii... To moja kobieta... - powiedział w żartach, idąc do kuchni, by po chwili wyjść z niej z dwoma filiżankami świeżo zapażonej mielonej kawy, której zapach rozniusł się po całym pokoju...
Offline
- Kiedy wy właściwie macie koncert...? - wypalił, choć zupełnie nie o to mu chodziło. - "Doprowadzam ją do takiego stanu... Źle się czuje w mym, towarzystwie... A moze to wszystko... stało się za szybko...?"
Offline