W wysadzanej atłasami i zamszem sali, na złocistym łożu pośród tony łakoci i poduszek leżała drobna postać patrzac na swiat za oknem szklanymi jak u lalki oczami...Był to książę Tieri...Pryszly dziedzic tronu i oczko w głowie króla...Lezał teraz bezczynnie pograżony w marzeniach jedzac ciastko z kremem i obserwując obloki:" Beztroska...To takie miłe słowo...Nic nie waży, jak te obloki..Tylko unosi się swobodnie..." Książę zawsze miał czego chciał, gdyż jego brat zbuntował sie przeciwko ojcu i odszedł z klanu...Dziś to własnie Tieri ma wszystko czego zapragnie nawet jeśli mialby zapragnąć czegoś z końca swiata...Ojciec jest w stanie dać mu wszystko..Prócz przyjaźni...:"Nudzi mi się.." Wyszeptał Tieri oblizując łyżeczkę z kremu..Po chwil isięgnał po bursztynowy dzwoneczek leżący na szafeczce obok poczym zadzwonił wzywając służbę...
Offline
Służba od razu isę poruszyła, rozpraszając się po pokoju jak mrówki. Krzątali się z jednego końca pokoju do drugiego, po czym stanęli w równym rzędzie przed słodkim księciem, zaczynając śpiewać:
"Oh nasz książe, słodki książę,
Nuda drapię waszą świetność
Oh nasz książe, słodki książę,
Zabawimy cię, choćby wieczność!
Piosenkę ci zaśpiewamy
do snu utulamy...
śpij, słodki książę, śpij..."
Offline
Tieri przeciągnął się na łóżku ziewając..:" A może i macie rację..Zdrzemnę sie chwilę.." powiedział sennym glosem poczym przytulił sie do atlasowej poduszki zamykajac oczy...
Offline
Służba przykryła go, poprawiła, zdjęła buty, zasłoniła zasłony, po czym na palcach wyszła z pokoju...
Jednak huk zamykanych drzwi był tak głośny, że w pokoju księcia spadł obraz ze ściany, z głuchym dźwiękiem uderzając o podłogę...
Offline
Kiąże natychmiast otworzył oczy:"Co do diaska! Takie z was matoły, ze po cichu wyjść nei umiecie?! Jazda spowrotem i usypiać!" Wrzasnał, a jego glos odbił się echem po zamku...
Offline
Służba posłusznie weszła do pokoju. - Wybacz książę, ale to nie takie proste... - powiedziała jakaś kobieta z żalem w głosie. Za chwilę wtrącił mężczyzna. - Chcieliśmy wyjść po cichu, ale ten obraz... Sam rozumiesz książątko...!
Służba spuściła głowy. - Przepraszamy! - krzyknęli chórem. - Może książę zechce się przejść, a my w tym czasie przygotujemy pokój do snu...?
Offline